Lodowe UFO?...
Australijski astronom dr Duncan Steel przypomina, że w poprzednim wieku zgromadziło się wiele niewyjaśnionych zdarzeń zaobserwowania ciemnych obiektów, które przelatywały przez słoneczną tarczę na oczach obserwatorów.
Gdzież się podziewa ta cała "kosmiczna" woda, około milion ton na dobę? - według autorów tej hipotezy. Oni twierdzą, że część pary wodnej ulatuje z powrotem w przestrzeń kosmiczną, zaś ta część, która spada na Ziemię, jeżeli równomiernie rozłożyć ją na powierzchni naszej planety w ciągu 1 roku, utworzy warstwę o grubości zaledwie 1 um czyli 10-6 metra!
No, ale te lodowe mini-komety powinny spadać także na Księżyc. Chociaż jest on znacznie mniejszy od Ziemi i ma nie tak silne, jak Ziemia, pole grawitacyjne i prawie nie ma on atmosfery, to w ciągu minuty jakieś 1-2 lodowe komety powinny uderzać w powierzchnię naszego naturalnego satelity. Takie zderzenia powinny być zarejestrowane przez sejsmometry zainstalowane przez wszystkie wyprawy Apollo. Tymczasem sejsmometry zarejestrowały daleko mniej tego typu wstrząsów, jakie powinny powodować lodowe komety. Dr Frank uważa, że przyrządy te nie są dostatecznie czułe do wykrywania i rejestracji tych wstrząsów.
Chcielibyśmy tylko uściślić, że udowodnionym naukowo faktem jest obecność w górnych warstwach atmosfery dużych obiektów, a akurat to, że okazują się one być lodowymi kometami - to jest jedynie przypuszczeniem. To mogą być UFO w klasycznym wydaniu, i coś innego, o czym nie mamy jeszcze słabego pojęcia... Tyle podaje Nikołaj Grieczanik.
Ale nie tylko Polar...
... sfotografował tajemnicze obiekty w górnych warstwach atmosfery Ziemi. Fani ufologii zapewne pamiętają niesamowity film przywieziony na Ziemię z orbity 444 przez załogę jednego z wahadłowców w latach 90. XX wieku? Film nakręcono nad Indonezją i Oceanem Indyjskim. Na dole szalała burza, potężne błyskawice rozświetlały piętrowe formacje chmur. Gdzieś tam w dole szalała wichura, deszcz zenitowy i oceaniczne fale, a nad nimi...
A nad nimi unosiły się czy latały w różnych kierunkach dziwne obiekty, które obserwowała załoga promu kosmicznego. Jak dotąd nikt nie podał zadowalającego wyjaśnienia, czym one były. Teraz wydaje się, że mamy rozwiązanie tej zagadki - to dryfujące na orbicie wokółziemskiej lub latające w przestrzeni międzyplanetarnej kawały kosmicznego lodu...
Czy mogą stanowić one zagrożenie dla ziemskich pojazdów powietrznych i kosmicznych? Oczywiście! Kilka sztucznych satelitów Ziemi mogło zostać zniszczonych w zderzeniu z tymi mini-kometami. Takiemu zderzeniu mogła ulec także rosyjska stacja kosmiczna Mir, kiedy to umilkła z nieznanej przyczyny na 24 godziny. Wszyscy chyba pamiętają serię dziwnych katastrof lotniczych przy końcu lat 90. nad Atlantykiem - o czym już pisałem na łamach "Nieznanego Świata" - i spektakularnej katastrofie promu kosmicznego Columbia w dniu 1 lutego 2002 roku. Postawiłem wtedy hipotezę, że wszystkie te pojazdy zostały trafione przez bloki kosmicznego lodu, i że to było główną przyczyną tych katastrof. W przypadku Columbii nie zapominajmy, że jej katastrofę poprzedziły spadki kul lodowych w Georgii (USA) i Niemczech! Teraz więc hipoteza o kosmicznym lodzie znalazłaby pewne potwierdzenie.
Kosmiczny lód spada na Ziemię i zdarza się nawet bombardowanie kulami lodowymi całych połaci Ziemi, jak to miało miejsce w Hiszpanii i Włoszech na początku bieżącego stulecia. Śmierdzące amoniakiem kule lodowe spadły w Belgii i we Włoszech (vide foto 1). Także w Szwecji, Polsce i Rosji (vide foto 2). Scenariusz we wszystkich przypadkach był jednakowy - bryły lodowe spadały z jasnego nieba! Teraz już wiemy, jaki mechanizm odpowiada za to zjawisko - ten lód przybywa do nas z Kosmosu...
Wracając jeszcze do sprawy Księżyca i lodowych komet, to wcale nie jest powiedziane, że wody na Księżycu nie ma. Otóż - i to jest aspekt pozytywny i optymistyczny tej historii - jest i to w krainach wokółbiegunowych - jak wykazały badania NASA dokonane przy pomocy sond kosmicznych. Idąc dalej można powiedzieć, że woda tam została zdeponowana właśnie wskutek impaktów mini-komet lodowych, bowiem panują tam warunki dogodne do depozytacji wody: niska temperatura i brak dostatecznego oświetlenia słonecznego. Inaczej jest w strefie równikowej i zwrotnikowej Księżyca - promienie słoneczne padają pod dużym kątem i nagrzewają grunt księżycowy do +120oC - dzięki czemu woda natychmiast sublimuje z jego powierzchni. Ale nie jest powiedziane, że w miejscach zacienionych czy jaskiniach księżycowych (o ile, rzecz jasna, takowe tam istnieją) wody nie będzie. Powinna być, bowiem księżycowy grunt i skały mają przewodnictwo cieplne prawie 1.000 razy mniejsze, niż na Ziemi! Księżycowy grunt jest doskonałym izolatorem termicznym i pomimo 120-stopniowego skwaru na jego powierzchni, 1 metr pod jego powierzchnią panuje już chłód i woda nie powinna sublimować... - a jeżeli nawet, to nadzwyczaj powoli. A zatem wnętrze Księżyca może być naprawdę autentycznym "wodnym światem" i przyszli kolonizatorzy będą mieli dostępne jej źródła - właśnie dzięki impaktom komet lodowych.
Przekład z j. rosyjskiego, przypisy i komentarz - Robert K. Leśniakiewicz |